R S

dłońmi kolana kobiety i rozwarł je gwałtownie, nie czekając na

an43
wojskowym szpitalu polowym - szybką, brutalną, gdzie zawsze
siebie pisk protestu i cofnęła się o kilka kroków. Mężczyzna tylko
Było jeszcze więcej zdjęć ze szkoły, a także kilka pozowanych,
- Mówisz tak, jakbym nie miał zamiaru i tak za tobą skoczyć -
60
luźne spodnie i koszulki w domu.
Ale dom był ciemny, w żadnym z okien nie paliło się światło.
Chihuahua i zajął się tam rzeczami, o których wolał nie mówić. Potem
framugę. Smutnymi oczyma patrzył na szary ocean,
- Mówi Lee Winborn. Co mogę dla pani zrobić?
- Susanna. To ona ustawiła porwanie Justina.
Jakie dodatki do kremowej sukienki?

- Cóż za wspaniały pomysł, panno Baverstock! - krzyk¬nęła Arabella. - Moglibyśmy urządzić sobie piknik. Zander, błagam, zgódź się!

Dziś... Dziś znów go spotkała, potwora, który zniszczył jej życie.
oznaczają pilne zadanie. Dlatego właśnie jej żołądek się ścisnął, a ręka
Chase znika za patio i opanowało ją dziwne wrażenie. Poczuła coś innego niż wściekłość. Coś głębszego i niepokojącego, czego za żadne skarby świata nie była w stanie zrozumieć. 20 Cassidy rzuciła torebkę na kanapę w gabinecie i zdjęła buty. Była sama. Znowu. Jak przed pożarem. Chase trzymał się z daleka. Od niej. Od domu. Spędzał całe godziny w biurze w mieście albo u terapeuty, albo gdziekolwiek indziej, byle nie w domu. Często wychodził zanim ona wstała i nie było go do północy albo dłużej. Czuła, że coraz bardziej się od niej oddala. Chciała z nim porozmawiać, ale wymawiał się pracą. Twierdził, że musi odbudować tartak i doprowadzić do tego, żeby robota szła pełną parą. W pożarze spłonęły plany budowy nowego biura, które miało zastąpić metalowy barak. Dział rachunkowości starał się odtworzyć wydatki, przychody i rubryki zysków i strat, przeszukując ocalałe dokumenty, dzwoniąc do firm, które kupowały drewno, do przedsiębiorstw transportowych i dostarczycieli drewna, próbując w ten sposób zebrać dane. Chase twierdził, że nie widać końca tej pracy, ale Cassidy podejrzewała, że szuka wymówki, żeby jej unikać. Może jest już dla nich za późno? Pływała każdego ranka, ale Chase nigdy więcej za nią nie wyszedł, a kiedy go dotykała, zawsze szybko się odsuwał. Nie chciał rozmawiać o tym, co zaszło między nimi tamtego poranka przy stawie. Kiedy poruszała ten temat, wychodził z pokoju albo stwierdzał dosadnie: - To był błąd. Nie rób z tego wielkiego halo. Czasami jednak przestawał się pilnować, a wtedy widziała jego inne oblicze, skromnego człowieka z poczuciem humoru, któremu nieobce są wyrzuty sumienia. Jego stan fizyczny stopniowo się poprawiał. Mógł już swobodnie jeździć samochodem do miasta, bez problemów poruszał się po domu i patrzył obojgiem oczu. Wyglądało na to, że wszystko będzie dobrze. Blizny na twarzy były jeszcze widoczne, bo poparzona skóra nie zdążyła się zagoić, ale kiedyś Chase będzie wyglądać jak dawniej, będzie chodził bez kul, będzie tym samym człowiekiem, od którego postanowiła odejść. A kiedy całkowicie wydobrzeje, nie będzie żadnego powodu, żeby mieszkał w tym domu. Nie będzie żadnego powodu, żeby utrzymywać to małżeństwo. Nie miała pojęcia, dlaczego nagle stało się to dla niej takie ważne. Przed pożarem była o krok od tego, żeby się z nim rozwieść. Ale dopiero to straszliwe wydarzenie uświadomiło jej, jak niewiele brakowało, żeby straciła męża na zawsze. Wiedziała też ponad wszelką wątpliwość, że jego brat nie żyje. Potwornie bolała ją głowa. Wzięła dwie aspiryny i przyniosła sobie kawę do gabinetu. Nie zawracała sobie głowy kolacją. Zbyt wiele wieczorów czekała chociażby na telefon od Chase’a, na darmo podgrzewając kolację na wolnym ogniu. Godziny mijały, ona traciła apetyt, a świeczki się dopalały. Pomasowała sobie kark, wybrała kilka ulubionych płyt kompaktowych i wsunęła je do odtwarzacza. Muzyka wypełniła pokój. Cassidy otworzyła teczkę i włożyła dyskietkę do komputera. Nucąc piosenkę razem z Paulem McCartneyem, drukowała informacje zebrane w pracy. Informacje o obu pożarach i o Marshallu Baldwinie. Kilka ostatnich dni spędziła w redakcji, łącząc się za pomocą poczty elektronicznej z agencjami prasowymi z całego kraju, zwłaszcza z terenu Los Angeles w Kalifornii i z Alaski. Miała nadzieję, że dowie się czegoś o wcześniejszym życiu Baldwina, ale jak na razie na nic się nie natknęła. Wyglądało na to, że ten człowiek nie istniał, zanim przeprowadził się na północ. Jego życie zaczynało się od momentu, kiedy dostał pracę przy rurociągu. Cassidy zamknęła pióro i przejrzała notatki. Kiedy Bill Laszlo pytał ją o Marshalla Baldwina, niewiele o nim wiedziała, jednak z każdym dniem dowiadywała się coraz więcej. Skontaktowała się z kolegą, z którym pracowała w Denver, a który potem przeniósł się do stacji telewizyjnej w Juneau. Zadzwoniła do gazet, na policję, do urzędu meldunkowego, a nawet do człowieka, który podobno miał zdolność odnajdywania ludzi. Nazywał się Michael Foster, był przykuty do wózka inwalidzkiego i miał system komputerowy połączony z agencjami na terenie całych Stanów Zjednoczonych i świata. Słynął z tego, że jest w stanie odnaleźć ludzi, nawet jeżeli nie chcą zostać znalezieni. Cassidy nie miała pojęcia, czy miał dostęp do baz danych urzędu statystycznego, Biura Bezpieczeństwa Narodowego czy telekomunikacji, ale nie ulegało wątpliwości, że sparaliżowany Foster jest genialny. Dowiedziała się o nim pięć lat temu i chciała do niego zadzwonić, żeby pomógł jej odnaleźć Briga, ale doszła do wniosku, że to nie najlepszy pomysł, bo i bez tego nie było jej łatwo w małżeństwie. Jednak teraz nic nie stało na przeszkodzie, żeby zadzwonić, zapytać o Briga i wszystkich, którzy mieli jakikolwiek związek z Marshallem Baldwinem. Wynajęła również prywatnego detektywa z Anchorage, który był gotów zbadać każdy szczegół z życia Marshalla Baldwina, prześledzić jego historię od początku, od czasów, kiedy był nikim i pracował przy rurociągu. Oswald Sweeny, prywatny detektyw, był człowiekiem niepozornym, ale dociekliwym. Niedawno w Oregonie pomagał odnaleźć zaginionego spadkobiercę. Sweeny zapewnił Cassidy, że nie będzie szczędził sił i przekopie całą tundrę, żeby dowiedzieć się wszystkiego o samotnym milionerze z Alaski.

tyle, że dziecko przeszmuglowano przez granicę i sprzedano.

- Skąd wiesz? Czyżbyś czytała w ludzkich myślach?
Willow pokryła gęsia skórka. Pani Caird na pewno przypomni
stole paczkę. - Ale kurier właśnie ją przyniósł, więc pomyślałam,
Moringa a tarczyca - gdzie kupić produkty z moringi

czuprynę małą lalkę. Dziewczynka sama wyglądała ślicznie jak

Podniósł głowę i zobaczył schodzącą na dół Willow. Jego
o tym, Ŝe będzie sama szła do domu. Przypomniał mu się jej wypadek samochodowy
kandydata na męża. Życzył sobie niani, która będzie szarą myszką
egzamin-F-gazowy